Finansowanie startupów, czyli warto mieć inwestora?

4 listopada 2016

Finansowanie startupów budzi emocje. Pozyskanie kapitału do spółki to przecież sukces. Ktoś uznał, że firma jest atrakcyjna i położył często niemałe pieniądze. Jednak historie utopionych inwestycji, choć częstsze, trudno znaleźć w mediach. Z kolei notki prasowe o przeprowadzonych rundach finansowania wynoszą startup pod niebiosa. Warto mieć inwestora?

Kolejny startup z Polski pozyskał miliony

Rozlewająca się w internecie wieść wychwalająca firmę tylko za to, że pozyskała pieniądze nie ma uzasadnienia. Samo wydarzenie jest owszem godne uwagi. Oznacza, że startuje kolejna faza rozwoju jakiegoś przedsiębiorstwa. Ale jest za wcześnie, żeby świętować sukces. Fakty są takie: ktoś oddał część „super” firmy komuś, kto uwierzył w potencjał jej wzrostu. Pieniądze wpompowane w przedsiębiorstwo mają pomnożyć wspólną wartość. Pomnożą albo nie.

Inwestorzy mogą pomóc. Inwestorzy mogą być neutralni. Inwestorzy mogą zaszkodzić. O potencjalnym sukcesie przedsiębiorstwa w nowym układzie decyduje w dużej mierze jakość nowego wspólnika. Ten może być dźwignią wzrostu, albo hamulcowym.

Inwestycja rzadziej dobra

Duże ryzyko. Firmy powstają i upadają. Analiza danych statystycznych REGON i GUS pozwalają na złapanie perspektywy. Trzy na cztery młode firmy działają dłużej niż rok. Mniej niż połowa firm przeżyje trzy lata. Tylko co trzecia działalność gospodarcza dożywa pięciolatki.  Każdy inwestor zna te statystyki i wykłada pieniądze tylko wtedy, kiedy jest przekonany o potencjalnym sukcesie. A potem chce dbać o swój nabytek. Robi to na swój sposób. Lepiej lub gorzej.

Rejest REGON publikuje dane o rejestrowanych i upadających firmach. Co miesiąc w Polsce powstaje średnio 24 tysięce jednoosobowych firm. Z kolei średnio blisko 23 tysiące podlega wyrejestrowaniu. Firmy żyją rok, dwa, trzy lub więcej. Sztuką jest dotrwać do piątego roku, później już łatwiej.

Na czym polega finansowanie startupów?

Inwestor ma pieniądze. Z jakiegoś powodu interesuje go finansowanie startupów. Po drugiej stronie mamy potrzebujących przedsiębiorców. Wierzą lub „wierzą” w swój projekt i przekonują, że stanowią dobrą inwestycję.

Strumień gotówki nie trafia do kieszeni przedsiębiorców. Kasa pojawia się na koncie firmy w zamian za udział w jej własności. Startup przestaje być Twój. Staje się wspólny.

finansowanie startupów

O tym, jak bardzo wspólny staje się startup, decydują szczegółowe parametry inwestycji. Mówiąc w skrócie chodzi o uzgodnioną wartość firmy przed podniesieniem kapitału i wysokość podnoszonego kapitału. Dla przykładu zgoda na wycenę firmy na poziomie jednego miliona złotych będzie oznaczać, że wpłata 250 000 PLN rozwodni pierwotnych właścicieli o 20 punktów procentowych. Nowa wartość kapitału wyniesie 1 250 000 PLN, z czego wpłacone 250 000 PLN będzie stanowić jedną piątą własności. Wcześniej miałeś 100% firmy, teraz masz 80%.

I jest całkiem nieźle, dopóki zostajesz większościowym udziałowcem. Wciąż to Ty decydujesz o kluczowych sprawach. Kiedy jednak Twój pakiet spada poniżej 50% powoli z właściciela stajesz się pracownikiem. Zaczyna się wysyłanie maili z prośbą o akceptację. Odbieranie telefonów o dziwnych godzinach. Nic nie wnoszące do sprawy spotkania.

O podejściu startupowca do finansowania biznesu pisałem tutaj.

O mojej próbie pozyskania finansowania w rundzie seed pisałem tutaj.

Kogo interesuje finansowanie startupów?

„Przyjaciele, rodzina i głupcy” lokują oszczędności w nowy biznes. Przynajmniej w Ameryce. Ryzyko jest olbrzymie. Z tej perspektywy pozyskanie pieniędzy to sukces.

Profesjonalne firmy zajmujące się inwestowaniem w startupy wiedzą, że tylko mały procent z nich okaże się ostatecznie rentowne. Dlatego, żeby generować zyski muszą inwestować odpowiednie małe porcje pieniędzy w odpowiednio dużo projektów. Stajesz się jednym z wielu. Ale pracujesz z profesjonalistami, co paradoksalnie może być dla Ciebie lepsze. Dobry warsztat, know-how, jasny cel inwestycji, działające procesy.

Inaczej działają pieniądze prywatne. Aniołowie biznesu czy osoby indywidualne nie muszą mieć tak bardzo zdywersyfikowanego portfela. W szczególności jeżeli nie zajmują się inwestowaniem zawodowo. Możesz stać się oczkiem w głowie. Taki układ może się okazać niewygodny. Więcej żywiołowości, zapędy do wpływania na decyzje operacyjne, blokowanie strategicznych inicjatyw nie zgodnych z wizją nowego właściciela.

W obu przypadkach zyskujesz NOWYCH wspólników. Na starcie zupełnie nie wiesz, jakimi partnerami się okażą. Pomogą, czy będą przeszkadzać? Będą wymagać, czy odpuszczą? Cotygodniowe spotkania, czy raz na rok? Wizja Twoja, czy ich? Decyzje strategiczne u nich, czy u Ciebie? Zgoda czy niezgoda?

Pieniądze szczęścia nie dają

Nowi wspólnicy, nowa perspektywa.

Wariant pozytywny to taki, gdzie wszystko idzie jak z płatka. Inwestorzy nie przeszkadzają, a nawet pomagają budować biznes. Ten rośnie, osiąga coraz większe rozmiary i korzyści finansowe dla wszystkich udziałowców.

Wariant negatywny to taki, który jest źródłem niekorzystnych dla biznesu konsekwencji. Zarówno po stronie inwestora jak i przedsiębiorcy. Na przykład?

Grzechy inwestora:

  1. Przedsiębiorca oddał część firmy, traci swobodę w zarządzaniu. Musi pytać o zgodę przy każdej czynności. Nie czuje się kapitanem statku i zaczyna działać nieefektywnie.
  2. Inwestor wymaga podejmowania działań, które nie są zgodne z wizją przedsiębiorcy. Powstaje oczywisty konflikt.
  3. Inwestor wymaga nadmiernego poziomu raportowania. Przedsiębiorca zamiast rozwijać biznes zajmuje się wypełnianiem tabelek.

Grzechy przedsiębiorcy:

  1. Przedsiębiorca czuje, że podejmując decyzje biznesowe ryzykuje już nie swoje pieniądze. Zaczyna popełniać błędy?
  2. Pieniądze na koncie rozluźniają, obniżają intensywność pracy, spada dynamika rozwoju.
  3. Nadpłynność biznesu powoduje nadmierny poziom inwestycji, niemożliwy do utrzymania w długim okresie przez organizację.

Sukces współpracy między inwestorem i przedsiębiorcą jest możliwy, ale muszą być spełnione trzy warunki:

  1. Inwestor musi rozumieć biznes, w który inwestuje i samego przedsiębiorcę.
  2. Przedsiębiorca musi rozumieć reguły gry w zakresie korzystania z finansowania.
  3. Inwestor i przedsiębiorca muszą tworzyć zespół, muszą współpracować.

Brałem udział w procesie podnoszenia kapitału kilkukrotnie. Najpierw jako startup od aniołów biznesu. Potem dwukrotnie na rynku New Connect i raz na dużej Giełdzie Papierów Wartościowych. Każda operacja wymagała wielomiesięcznych wysiłków. Każda oznaczała utratę części biznesu. Każda dawała komfort finansowania rozwoju.

Sam fakt podniesienia kapitału dodaje paliwa. Jednak nie przesądza o sukcesie. Ten jest wykładnią wielu elementów. Bardzo ważnym jest aktywność i decyzje głównych właścicieli.

Uzyskanie finansowania przez startup jest sukcesem. Kropka.

Ale to wciąż nie koniec drogi. Kropka.

Finansowanie startupów jest bardzo ważne dla budowy ducha przedsiębiorczości i innowacji. Brak dostępu do kapitału może powodować upadek potencjalnie rozwojowych biznesów. Jednak młodzi przedsiębiorcy nie muszą być świadomi konsekwencji, jakie wiążą się z pojawieniem się nowego właściciela. Skupiają się na zabezpieczeniu finansowania pomijając niewidoczne na początku współpracy elementy. Te mogą zdemontować energiczną startupową machinę. Pieniądze szczęścia nie dają. Ale są potrzebne…